Band Photo

W pełni polska strona poświęcona w całości jednemu z największych zespołów w dziejach muzyki pop

CO BY BYŁO GDYBY - ABBA WOOD

SERWIS
Strona główna
Jak korzystać ze strony?
Mapa strony
ZESPÓŁ ABBA
Historia
Członkowie
Albumy
Single
Składanki
Wideografia
Teledyski
Bootlegi
Książki
Utwory nieopublikowane
Tytuły robocze
Teksty piosenek
Kalendarium
ABBA na listach przebojów
Najbardziej znane covery
Karaoke
TRASY KONCERTOWE
Wprowadzenie
Trasa 1970/1971
Trasa 1973
Trasa 1974/1975
Trasa 1975
"ABBA w Studio 2" 1976
Trasa 1977
"ABBA In Japan" 1978
Music For UNICEF 1979
Trasa 1979 i 1980
"Dick Cavett Meets ABBA" 1981
"RODZINA" ABBY
Współpracownicy
Artyści związani
PONADTO NA STRONIE
Artykuły
Poradnik dla fana
Muzyczne inspiracje
INFORMACJE / INFO
Prawa autorskie / Copyright
Wspomóż serwis / Donate
Kontakt / Contact
Linki / Links

abba 1981W roku 1992 ABBA ponownie powróciła do łask słuchaczy. Po części było to dziełem przypadku, bo przecież przez całe lata osiemdziesiąte zespół w ten czy inny sposób stale był obecny na muzycznej scenie, nawet jeśli formalnie nie nagrywał i nie koncertował. Wielu artystów sięgało po jego przeboje, wiele mniejszych i większych wytwórni wydawało lepsze lub gorsze składanki i tak samo wielu krytyków, fanów, a nawet zwykłych dziennikarzy nie ustawało w wysiłkach, by namówić Agnethę, Björna, Benny'ego i Fridę do faktycznego powrotu, nierzadko oferując za to (już wtedy) zawrotne sumy pieniędzy. Jednak generalnie wszystko wskazywało na to, że nikt już nie potrzebował ABBY. Sytuacja uległa zmianie dopiero z początkiem lat dziewięćdziesiątych, kiedy tak zwana "stara gwardia" wśród dziennikarzy muzycznych i krytyków, ustąpiła miejsca nowej, spragnionej dawnych idoli i ich przebojów. Początkowo wydawało się jednak, że pomysł, na który w tym samym mniej więcej czasie wpadł zespół Erasure, był pozbawiony większego sensu - grupa ta zamierzała nagrać cały album, wypełniony wyłącznie coverami piosenek ABBY. Z bliżej mi nieznanych powodów zamiaru tego nigdy nie udało się wprowadzić w życie i skończyło się jedynie na mini-albumie z zaledwie czterema utworami i teledyskami do nich, również zrealizowanymi w duchu dzieł szwedzkiej czwórki. Jednak, jak pokazała przyszłość, był to strzał w dziesiątkę - jeden jedyny raz Erasure znalazło się na pierwszych miejscach list przebojów, przywracając tym samym popularność samej ABBIE. W rezultacie firma PolyGram, szybko wyczuwając sensację, zorganizowała plebiscyt, w którym publiczność miała sama wybrać najlepsze jej zdaniem przeboje szwedzkiej grupy. Efekty przekroczyły najśmielsze oczekiwania i w końcu w 1992 roku dziewiętnaście największych przebojów ABBY trafiło na rynek w postaci składanki "Gold". Rozpisywanie się po raz kolejny na temat oszałamiającego sukcesu "Gold" wydaje się zbyteczne - dość powiedzieć, że album od chwili premiery jest stale obecny na brytyjskich listach przebojów i sprzedał się w łącznej liczbie niemal 30 milionów egzemplarzy, wliczając w to wszystkie jego wcielenia (a tych było już kilka).

Z początku Björn i Benny wydawali się szczerze zdumieni tym sukcesem. ABBA należała już przecież do przeszłości, a oni wciąż tworzyli nową muzykę dla wielu innych artystów. Jednak sukces "Gold" był tylko początkiem. Szybko pojawiła się kontynuacja, zatytułowana "More Gold", oraz hiszpańskie odpowiedniki "Oro" i "Mas Oro". Kulminacją była czteropłytowa składanka "Thank You For The Music", zawierająca nie tylko wiele przebojów, ale i kopalnię nieopublikowanych nigdzie indziej rarytasów. Czas pokazał, że to jednak "Gold" stała się tą najbardziej znaczącą składanką w historii ABBY i całego przemysłu muzycznego.

woodBjörn i Benny zawsze pozostawali bardzo krytyczni w stosunku do swoich dzieł i często potrafili żartować lub nawet drwić z odniesionych przez ABBĘ sukcesów. Jeden z takich żartów narodził się właśnie wskutek popularności albumu "Gold". W roku 2002 Benny wyznał, że podczas jednej z rozmów z PolyGram stwierdził, że powinna powstać następna kompilacja, nosząca przewrotny tytuł "ABBA Wood", a na którą miałyby trafić wszystkie najgorsze dzieła zespołu. Również Björn przyznał, że z pewnością udałoby się zapełnić przynajmniej jedną płytę CD kiepskimi utworami. Włodarze PolyGram jednak nie okazali większego zainteresowania tym pomysłem.

Wielu was zapewne spyta "A co mogłoby się na takiej płycie znaleźć?". Okazuje się, że sami Björn i Benny wymieniają co najmniej cztery tytuły na początek - "King Kong Song", "Watch Out", "Hey, Hey Helen" i "Dum Dum Diddle". Historyk ABBY, Carl Magnus Palm, jest zdania, że żaden z powyższych utworów nie pasowałby do takiej składanki, bo choć każdy z nich ma swoje wady (jak choćby denny tekst w "Dum Dum Diddle") to jednak całościowo nie są to złe piosenki. Pan Palm uważa, że gdyby rzeczywiście chcieć zrobić taką składankę, to dobrze byłoby rozważyć pierwsze trzy lata działalności grupy i takie utwory jak "Santa Rosa", "Rock'n'Roll Band" czy "Åh, Vilka Tider", zaś z późniejszego okresu choćby "You Owe Me One".

Jeśli o mnie chodzi, wybór tych kilkunastu kiepskich utworów to trudne zadanie. Nie każdy też musi się zgadzać z tym, że jakiś utwór jest słaby, bo w jego opinii pozostaje on świetnym, niesłusznie zapomnianym skarbem. I odwrotnie - dla niektórych nawet wśród największych przebojów da się znaleźć piosenki słabe, czy niegodne uwagi. Zastanówmy się jednak, czy taka składanka miałaby sens, gdyby lista utworów była następująca:

Lista utworów:

  1. I Saw It In The Mirror
  2. Me And Bobby And Bobby's Brother
  3. She's My Kind Of Girl
  4. Rock'n'Roll Band
  5. Åh, Vilka Tider
  6. Merry-Go-Round
  7. Santa Rosa
  8. King Kong Song
  9. Watch Out
  10. Suzy-Hang-Around
  11. Hey, Hey Helen
  12. Man In The Middle
  13. Dum Dum Diddle
  14. Why Did It Have To Be Me
  15. The King Has Lost His Crown
  16. Lovers (Live A Little Longer)
  17. The Way Old Friends Do
  18. Two For The Price Of One
  19. You Owe Me One

abba 1982Piosenki pojawiają się w takiej kolejności, w jakiej występują na poszczególnych płytach w kolekcji "The Complete Studio Recordings" z 2005 roku. Zrządzeniem losu wyszło ich 19, czyli akurat tyle, ile na "Gold". Pierwszych kilka indeksów z pewnością nie dziwi, ale kontrowersje może wywoływać obecność choćby "The King Has Lost His Crown", czy "Lovers". Dlaczego je tu umieściłem? Odpowiedź jest bardzo prosta. W moim mniemaniu odstają one znacząco od całej płyty "Voulez-Vous", z której pochodzą, i same w sobie nie są szczególnie urodziwymi kompozycjami. "The King Has Lost His Crown" w dosyć kiepski sposób imituje (czy raczej próbuje imitować) styl Bee Gees i jest w zbyt niskiej dla Fridy tonacji. Natomiast "Lovers" co niektórych (w tym mnie) po prostu irytuje samym tylko refrenem. Również nagrana nieco wcześniej "Why Did It Have To Be Me" nie zachwyca, i to wcale nie dlatego, że główną rolę wokalną przejął w niej Björn - każdy, kto usłyszał drugie wcielenie tego utworu, zatytułowane "Happy Hawaii" przyzna, że jest ono zdecydowanie dużo lepsze od piosenki z albumu "Arrival", która bez przesady, jest chyba nasłabszą nagraną w 1976 roku, nawet biorąc pod uwagę denne tekstowo "Dum Dum Diddle". Lista pomija "So Long", które powinno na nią trafić, choćby dlatego, że okazało się klapą, a dla mnie jest nasłabszą piosenką z trzeciego albumu zespołu. Uznałem jednak, że zamieszczenie jej tu byłoby krzywdzące, bo sam zespół uznał, że nagranie to powinno trafić choćby tylko na wspomniane już "More Gold", czy "Thank You For The Music". Pewniakiem do umieszczenia na "ABBA Wood" była też piosenka "Suzy-Hang-Around" (choć to od zawsze jedna z moich ulubionych), bo jako całość w porównaniu do innych dzieł ABBY niczym szczególnie nie zachwyca, chyba że wyrafinowanymi riffami gitarowymi. "The Way Old Friends Do" jest dziwacznym odmieńcem, dodanym na koniec albumu "Super Trouper" (oraz, co dziwne, składanki "More Gold") chyba tylko w charakterze typowej zapchajdziury. "You Owe Me One" mimo swego uroku, potrafi odrzucić już w pierwszych kilku sekundach pierwszego z nim kontaktu - nie każdemu muszą przypaść do gustu dość specyficzne, jakby z lekka persko-arabskie zagrywki syntezatora. "Two For The Price Of One" zaś, mimo swej zabawnej wymowy, jest zdecydowanie najgorszym utworem z albumu "The Visitors" i powinno było zostać zastąpione wydanym na stronie B singla "One Of Us" całkiem udanym "Should I Laugh Or Cry".

Z czysto teoretycznego punktu widzenia warto też pochylić się nad piosenkami, które wypełniły "ABBA Undeleted". Czy gdyby któraś z nich była pełnoprawną całością, a nie krótkim fragmentem, mogłaby trafić na "ABBA Wood"? Wydaje się, że największe szanse na to miałyby "Rikky Rock'n'Roller" i "Here Comes Rubie Jamie" - obie wyjątkowo słabe. Pierwsza z nich trafiła ostatecznie do szwedzkiej gwiazdy rocka, Jerry'ego Williamsa, po tym jak ABBA (dzięki Bogu) zadecydowała, że jej wersja nie nadaje się do wydania. Z kolei druga kompozycja nawet dla Björna i Benny'ego była tak zła, że zezwolili na umieszczenie w "Undeleted" tylko czterdziestosekundowego fragmentu z zastrzeżeniem, że nie może to być refren.

Pozostaje zadać pytanie, czy gdyby taki album w tym czy innym kształcie kiedykolwiek powstał, to znalazłby nabywców? Myślę, że odpowiedź może być tylko twierdząca. Na pewno z chęcią kupiliby go kolekcjonerzy, a nawet mogliby po niego sięgnąć zwykli, początkujący fani, którzy swoją przygodę z grupą zaczęli nie od całych albumów, a właśnie od składanek z największymi przebojami. Trudno z kolei przewidzieć, czy sprzedaż byłaby zadowalająca, chociaż gdyby tak jak Benny traktować całość jako zgrywę i dobry dowcip, to mogłoby zdać egzamin. Być może jednak PolyGram wyczuwał, że coś takiego okazałoby się tylko klapą i faktycznie potraktował słowa Benny'ego wyłącznie jako słaby żart, ewentualnie specyficzny wyraz skromności lub dystansu do samego siebie. W rzeczywistości wydanie podobnej kompilacji nigdy nie było rozważane na poważnie.

A jakie jest wasze zdanie na temat "ABBA Wood"? Kupilibyście taką płytę? Zgadzacie się z przedstawioną powyżej listą utworów? Co byście do niej dodali albo z niej wyrzucili?